Rząd za mną siedziała jakaś gówniarzeria. Na początku filmu gęby im się nie zamykały, komentowali, podśmiewywali się z niektórych scen. Generalnie powinni byli iśc na jakis film dla dzieci. Tak mniej więcej od 15-20 minuty dosłownie się zamknęli. Nie było ich słychac do końca filmu. To chyba najlepsza dla niego recenzja :))
U mnie była identyczna sytuacja tyle że seans zakończył się oklaskami ze strony gówniarzerii. Wcieło mnie o to na maksa :)
ja mam 15 lat i będęc w kinie ze znajomymi własnie na tym filmie od poczatku siedzielismy cicho. film nami wstrzasnal i bardzo sie nam podobal. tak sie zlozylo, ze przed nami siedzial nasz nauczyciel wf-u i przez caly seans sie smial...
Niestety, biorąc pod uwagę młodzież i gimnazjalną i licealną-problemy także typowo licealne :/
Takie są niestety teraz realia w polskich liceach....
Nie wiem nie znam nikogo kto się na treningu spuszcza w kimono przy walce z drugim chłopakiem :D LOL Tu psycholog porzebny
Sądzę, że ta scena była właśnie potrzebna żeby główny bohater miał powód żeby odciąć się od świata rzeczywistości i wkroczyć w wirtualny, i nawiązać poważniejszy kontakt z Sylwią. W przeciwnym razie nie miałby ku temu powodów. Żyłby sobie nadal spokojnie i niczym się nie przejmował bo nie wyśmiewałaby się z niego cała szkoła. Ja tak to widzę.
Uważam, że film miał być także przestrogą dla rodziców, którzy olewają dzieci dla kariery czy innych przyjemności.
myślę, że Komasa byłby ostro zawiedziony, gdyby czytał, że jego film odbiera się na płaszczyźnie "przestroga dla zapracowanych rodziców"..
nie widziałam reakcji gimnazjalistów, ani licealistów, ani rodziców - ba, sama nie należę do żadnej z ww grup - ale film na mnie zrobił wrażenie. był mocny, dobrze zagrany i o czymś konkretnym.
/a co do żenujących scen: w polskim kinie (właściwie i w polskim i niepolskim) rzadko trafia się na filmy bez sceny rozbieranej. tu ograniczyliśmy się do kadru na prysznic chłopaków po treningu.
To zdecydowanie nie dla nich film, bo są zbyt tepi, zeby cokolwiek z tego pojąć. Co oni wiedzą o wychowywaniu dzieci? Co oni wiedzą o problemach związanych z miłością rodzica do dziecka? Czym dla nich jest takie pojęcie jak "miłość" ?
Wiedzą najwięcej o tym, kim jest gej (mówię to prześmiewczo, bo tak naprawdę to "gówno" wiedzą) a problemy rodzinne postrzegają w kategoriach: "dostanę to, co chcę, czy nie dostanę".
Zdecydowanie nie jest to film dla gimnazjalistów Panie pseudo-mądralo.
Film jest genialny, super gra aktorska i wspaniały pomysł. tak się składa że oglądałem go a jestem w 2 klasie gimnazjum. I mnie się zdaje że te problemy w filmie nie są gimnazjalne, przynajmniej w moim gimnazjum tak sie nie dzieje. efc_2 jedyną osobą która jest tu "tepa" (tępa) to ty. bo obrazasz innych.
ja się czułam zażenowana, że w ogóle siedzę na tym filmie w sali kinowej i prawie się kuliłam pod fotelem modląc się, żeby mnie nikt nie zobaczył.
nie, bo szanuję kino i sztuki audiowizualne, zajmuję się tym i zdobywam wykształcenie w tym kierunku.
także mimo wszystko szacunek do pracy reżyserskiej czy aktorskiej mam i nigdy, przenigdy nie wychodzę z kina przed końcem seansu.
Mnie się też nigdy nie zdarzyło wyjść z kina, aczkolwiek w przypadku kilku filmów żałowałem później. Nie wiem, czy to szacunek, chyba raczej takie gesty wydają mi się tanim sposobem pokazania wyższości ego. Szacunek dobra rzecz, niestety nie wszyscy twórcy szanują odbiorców:/ Nie mam na myśli oczywiście "Sali samobójców"... Jako, że sam zajmowałem się kiedyś animacją komputerową, muszę przyznać, że wreszcie jest polski film który nie ma się czego wstydzić w tej dziedzinie. Teraz poprosiłbym o twórców nakręcenie jeszcze Wiedźmina i ekranizację komiksów Christy:)
A gdzie tam zaraz ironizuje.
W sumie zauwazylem, ze na tym forum ludziom ciezko juz jest przyjmowac slowo jak slowo - we wszystkim doszukuja sie podtekstu. Nie przesadzajmy - przeciez Audrey to ikona.
w tym miejscu się wszystkiego można spodziewać - dziękuję zatem:), jest ikoną dla mnie osobiście od dziecka, zarówno jako aktorka i jako osoba niesamowicie dobra, empatyczna, oddająca wiele swojego ciepła potrzebującym.
też tylko z tego względu [szacunku do filmu jako sztuki i przekonania, że tylko obejrzany film w całości mogę oceniać] nie wyłączyłam filmu po pół godzinie... dla mnie był przerysowany, chwilami chciało mi się śmiać [zwłaszcza przy dialogach w internecie czy innych górnolotnych tekstach o ranach i bólach] i nie uważam siebie za 'niedojrzałą emocjonalną gimnazjalistkę'. znam ludzi, którzy mieli prawdziwe problemy i próbowali popełnić samobójstwo i znam ludzi, którzy tworzyli własne problemy i próbowali zwrócić na siebie uwagę. nie wiem, jaką grupę chciał pokazać reżyser, ale według mnie raczej tę drugą. i, szczerze, to bohaterowie nie przypominali licealistów, których ja znam.
jeśli miałabym komuś polecić ten film, to tylko rodzicom, ku przestrodze przed takim zatraceniem się we własne kariery, olewaniem dziecka itp., itd. może moja ocena wynika z własnych doświadczeń i z tego, że po fali ochów i achów spodziewałam się czegoś więcej, ale to nie tylko moje zdanie. ;)
z chęcią :D
w dodatku dzisiaj na etyce nauczycielka wspominała o tym filmie... to mnie prześladuje :)
U mnie było podobnie. Jakiś napalony gościu, prawie rozebrał do naga swoją dziewczynę i macał ją jak szalony (kilka razy musiałem zwrócić mu uwagę, bo mnie tykał), ale gdzieś tak w 15 minucie, jak już mega wkurzony, chciałem go wyrzucić z tego kina, nagle ucichł. Wtedy zrozumiałem, że to niezwykły film i wygrał z pożądaniem seksualnym jakiegoś małolata.